Położyłam się dość późno spać, właściwie zasnęłam na kanapie. Obudziłam się około godziny 9:15 gdy moi rodzice wychodzili do pracy. Zanim zwlokłam się z kanapy była już godzina 10. Wzięłam długi prysznic, wyczyszczając także swoje myśli. Zjadłam małe śniadanie, weszłam na Twittera i na inne konta społecznościowe. Koło 12:45 odezwał się mój telefon. Zbiegłam szybko z góry do salonu, sprawdziłam numer. Nieznany. O co chodzi?
-Halo?- Spytałam niepewnie
-Czy rozmawiam z Panią Rosalią Johanson?- odezwał się twardy, męski głos. Zdecydowany.
-Tak, przy telefonie.
-Z tej strony Zayn Malik- CO?- Miała Pani wczoraj sesję zdjęciową w moim biurowcu. Rozmawiałem z Pani menadżerem o jutrzejszej kolacji biznesowej, jednakże nie dostałem odpowiedzi. Pomyślałem, że może spytam Panią osobiście, oczywiście jeśli ma Pani czas i ochotę.
-Ew, przepraszam, czy Pan powiedział że nazywa się Zayn Malik? Dobrze usłyszałam?-Spytałam zdezorientowana.
-Tak, w rzeczy samej. To co z naszą kolacją Pani Johanson?
-A o której ona miała by się rozpocząć?
-Koło godziny ósmej wieczorem, czy to nie kłopot?
-Nie, oczywiście. Z chęcią pójdę z Panem na tą kolacje Panie Malik. Niech Pan zapiszę sobie mój adres.- Podałam mu go szybko. - Czy to już wszystko?
-Oczywiście, dziękuje. Udanego dnie życzę.
-Wzajemnie.-Bełkotałam.Jak do cholery? Czy to jest jakiś pieprzony żart, bo to kurwa wcale nie jest zabawne. Jak to możliwe? Przecież Zayn... Mój ukochany z mojego snu. Bardzo realistycznego snu. W którym zakochałam się do szaleństwa, czy on istnieje? Jeśli ten facet będzie wyglądał jak Zayn to po prostu nie wiem co zrobię, ukryta kamera. To pewnie ukryta kamera, chcą wkręcić początkującą modelkę.
Wróciłam do swojego pokoju.
*~*
Następnego dnia Miley i Charlotte wyciągnęły mnie na kawę. Przyszły około 12, więc w kawiarni byłyśmy po pierwszej.
-No więc, dostałam pracę. - Oznajmia Charlotte
-Co? Gdzie? Jeju, kochana gratuluje!-Całuje ją w policzek.
-No opowiadaj!-Krzyczy Miley.
-Właściwie, to nic takiego. Staż w firmie Malik Enterprises Holdings.-Roześmiałam się.
-Co cię śmieszy Ros?- spytała Miley
- Przed wczoraj miałam tam sesje zdjęciową, i idę dzisiaj z tym całym Malik'iem na kolację biznesową. Zaprosił mnie wczoraj. - Uśmiechnęłam się.
-Nie pierdol!- Zawołała Charlotte- Czy ty wiesz kim on jest?!
-Nie?- No jest biznesmenem. duh?
-Jest na czwartym, pierdolonym czwartym miejscu najbogatszych ludzi w Europie!
-No to jest bogaty.- Stwierdziłam.
-Tą swoją dupą nawet jego rozkochałaś?- Śmieje się Miley- Jak ty to zrobiłaś?
-Właściwie nic, po tej całej sesji, zadzwonił do Martiny i spytał ją czy nie mogłabym z nim pójść, ja jej nie odpowiedziałam, więc zadzwonił do mnie.
-I jaki on był? - Spytała Charlotte, skupiły na mnie sto procent swojej uwagi.
-Był... uprzejmi, pełen emocji, budził respekt. - Kelner podszedł by złożyć nasze zamówienie, a temat ustał. Kolejne dwie godziny gadałyśmy o szkole, pracy, chłopakach i innych błahostkach.
Koło godziny 17 zaczęłam się szykować, poszłam wziąć długą kąpiel, później wyprostowałam włosy, nałożyłam makijaż, ubrałam sukienkę. Postawiłam na ciemno granatową, z długim rozcięciem na prawej stronie, sukienka była nietypowa gdyż dekolt był w połowię rozcięty, i było widać platformę biustonosza, oczywiście do tego czarne szpilki i byłam gotowa.
Piętnaście minut później w moich drzwiach stanęła dosłownie replika mojego Pana ze snów. Czarne jak smoła włosy, postawione ku górze, ciemna karnacja, i oczy. Te ciemne, czekoladowe oczy które we śnie zrobiły na mnie największe wrażenie. Był ubrany bardzo elegancko, czarny dopasowany garnitur, i krawat, srebrno szary, idealny.
-Rosalio, ślicznie wyglądasz.- Uśmiecha się, i całuje mnie w policzek.
Wspaniały *.*
OdpowiedzUsuń